środa, 1 kwietnia 2015

4/1/2015

Prima Aprilis, awaria serwera poczty - średni dowcip, imieniny obchodzą: Grażyna i Teodora, wszystkiego dobrego.

Czy miałyście kiedyś wrażenie, że wasza teściowa jest zazdrosna o waszą relację z małżonkiem? Ja mam. Moja teściowa zaznacza teren, cały czas chce udowodnić, że ona o swoim synu wie więcje niż ja. Na Boga! Jest jego matką, zna go od czterdziestu lat, to chyba normalne, ze wie więcej. Nie rozumiem tej rywalizacji, nie pojmuję. Prawie za każdym razem, gdy temat naszej rozmowy schodzi na Franka słyszę coś w stylu: "Wiem, dzwonił do mnie wczoraj cztery razy, on często do mnie dzwoni, obaj dzwonią" (obaj, synowie znaczy, a nie daj Boże gdy okazuje się, że czegoś nie wie... koniec świata). O Matko! Nidy nie podważałam wspaniałej relacji jaką ma z synami, cieszę się, że ją szanują i o nią dbają, ale zastanawiam się, czego obawia sie ta kobieta, że od sześciu lat powtarza mi i podkreśla, że jej syn do niej dzwoni, że liczy się z jej zdaniem itd. Czy czuje, że jej pozycja jest zagorożona? Jakim cudem? Przecież jest matką, oni ją kochają absolutnie i bezwarunkowo. Może boi się starości (bo śmierci boi się na pewno), niedołężności, że będzie pozostawiona sama sobie, że koniec końców synowie zajęci swoimi sprawami, załatwią jej opiekunkę? Dlatego cały czas pracuje nad zachowaniem zależności między nią i nimi... ale syn, to jednak nie córka...a najlepsza synowa zawsze będzie gorsza od złej corki, jak mawiała moja babcia.
A kończąc ten wątek, moja teściowa to rumuńskie wydanie włoskiej Matrony ze szczyptą polskiej Pani Dulskiej :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz