wtorek, 20 listopada 2012

11/20/2012

Czeski film, czyli nikt nic nie wie. Zaczęło się od tego, że zgubiłam karty pokładowe, potem zgubił się taksówkarz i wysłał nas na przymusowy spacer o siódmej rano po praskiej starówce, ładnie było, tak całkiem... pusto. Franek nie rozumie dlaczego śmieszy mnie 'cerstvy chleb', 'parki v rohliku' i 'rozmackane brambory' nie zna Krecika ani Jozina z Bazin, puszczałam mu nawet na youtubie, ale wcale nie tarzał się ze śmiechu. Cieszy go natomiast Rumburak, niech mu będzie, ale i tak kupiłam Sandrze Krecika a nie Arabellę.
A teraz mam dwa dni na przepakowanie i... Warszawa.

piątek, 16 listopada 2012

11/15/2012

Mamy nowego lokatora, jeszcze nie wiemy co to jest, ja obstawiam mysz albo kunę. Jak powiedziałam Frankowi, że wydaje mi się, że w nocy słyszałam szuranie w ścianie, popatrzył się na mnie jakby chciał powiedzieć: "tak, tak, pij więcej tego wina", ale wczoraj w kuchni sam usłyszał. Nie wiem tylko, jak to coś dostało się do środka i gdzie mu wsypać trutkę, bo już wiem, że raczej się nie pokochamy.

Byłam z Sandrą na kolejnej wizycie adaptacyjnej w przedszkolu (w tym pierwszym, bez czerwonego dywanu i świnek morskich), a Frankowi nagle się uroiło, że jest za mała, żeby pójść na cały etat i mówi, że na pewno będzie chorować. Nie wiem skąd mu to przyszło do głowy. Podejrzewam, że ktoś mu nagadał jakichś głupot, tylko nie wiem kto. Mama? Być może, chociaż, miałam wrażenie, że popiera pomysł przedszkola, ale kto ją tam wie. Moim zdaniem Sandra wcale nie jest za mała, a im wcześniej zacznie tym lepiej, oczywiście, że może chorować, taki etap w życiu, ale katar to nie tragedia przecież.

A propos chorowania, słyszałam, że podobno w Polsce szaleje jakaś mega ścinająca grypa żołądkowa. Proszę mnie nie straszyć, bo za tydzień przyjeżdżamy. A jutro Praga. Nie wiem czy mam wziąć płaszcz, czy kurtkę puchową. Poza tym nie wiem co się stało z moimi rękawiczkami, jestem zupełnie nieprzygotowana, a samolot mamy o piątej rano, aaałaaaaaaa.

czwartek, 15 listopada 2012

11/15/2012

Nie mam nic przeciwko faszerowanemu indykowi, po prostu nie wiem, jak się za niego zabrać.
A wczoraj był bardzo miły polski wieczór z winem, o wszystkim i o niczym. Do tej pory wydawało mi się, ze nie potrzebuję polskiego środowiska tutaj, ale to nieprawda. Potrzebuję, może nie codziennie, ale czasami tak, coraz częściej, bo w końcu mamy te same, albo podobne problemy każdego dnia. A niektóre problemy dopiero przede mną, jak na przykład lekcje polskiego dla Sandry, albo szkoła w ogóle, do tego też nie wiem jak się zabrać... to już chyba wolę indyka, bo od czegoś trzeba zacząć.

wtorek, 13 listopada 2012

11/13/2012

Nie wiem jak u Was, ale u mnie jest mgła, codziennie, przeważnie do południa, potem się rozprasza i wraca po nocy. Ja też wracam po nocy i wcale mnie to nie cieszy.
Franek zgubił klucze. W zasadzie nie powinnam się dziwić, bo on ciągle coś gubi, klucze, kluczyki, skarpetki, pokrowiec na garnitury. Raz zgubił majtki, to znaczy myślał, że ktoś mu je ukradł na siłowni, ale znalazły się w torbie. To że sam się jeszcze nie zgubił to cud, naprawdę. 
Poza tym Franek dokupił więcej lampek na tuje, ja uważam, że lampki na choince i tui przy wejściu wystarczą, ale on nie, drugi Griswold przysięgam. Nakupił lampek jak głupi piwa, więc jak nic będzie nas widać z kosmosu. 
I przez to znowu myślę o Wigilii... dwanaście osób, dziesięć krzeseł, barszczyk z uszkami przywiezie mama, schab i bigos? Franek chce indyka... całego, z farszem w środku... nie, nie, nie, jeszcze nie teraz. 

poniedziałek, 12 listopada 2012

11/12/2012

'Argo' naprawdę dobry, dawno żaden film tak mnie nie wciągnął. Może momentami Affleck trochę słaby, a może tak miało być, bo przecież są ludzie, którzy nie okazują emocji, wydaje się, że na wszystko leją chłodnym moczem, a w środku szaleje tajfun i ciśnienie 180 na 90, nie u mnie, ale kto to wie?
Zatrzymała mnie policja. Niedobrze, za szybko, kiedy ja piłam tego drinka? dwie godziny temu? trzy? Nie mam gumy do żucia, cholera, gdzie ten Franek? Szukam prawa jazdy i wyciągam kartę Skywards, a nie, sorry, już jest. W między czasie dostaję SMS'a od Franka: "Give him foregin ID". Kurwa, no naprawdę, jaki on jest czasami błyskotliwy, to mi się słabo robi. Stali za ograniczeniem do 40-stu, bo roboty drogowe. Oczywiście o dwunastej w nocy żadnych robót nie było, ale znak pozostał. Pan policjant, jak zobaczył moje polskie dokumenty zaczął popisywać się swoim angielskim, najpierw chciał mi zabrać prawo jazdy, bo prawie trzy razy przekroczyłam dozwoloną prędkość, ale skończyło się na mandacie, 420 RON, a jeśli zapłacę w ciągu dwóch dni to 210. W głowie mi huczało: 'Argo, fuck yourself!' ale nie powiedziałam nic, tylko pojechałam do domu.
A w domu na naszym dużym ekranie Kliczko właśnie prał Wacha. Kto to w ogóle jest ten Wach? Gdyby miał sztachetę zamiast rękawic to może by i wygrał, a tak to lipa.

sobota, 10 listopada 2012

11/10/2012

Żałujcie, że nie widzieliście miny Emmy, jak wczoraj podłączałam do odkurzacza pompę z zamiarem wyciągnięcia Sandrze glutów z nosa. No dobra, ja też miałam wątpliwości, ale to naprawdę działa i wcale nie wysysa mózgu, ani nic z tych rzeczy. Rewelacja, na dodatek Sandra uważa to za świetną zabawę, bo w końcu może bezkarnie włączać i wyłączać odkurzacz. Ogłaszam zatem węgierską pompę do nosa odkryciem roku.

A dziś idziemy na Argo, bardzo jestem ciekawa, czy film jest tak dobry, jak trailer.

środa, 7 listopada 2012

11/07/2012

Uwielbiam to, że w Bukareszcie można pić kawę na tarasie w listopadzie i nie zamarznąć. Można nawet zjeść lunch na dworze, bo niektóre restauracje mają jeszcze otwarte ogródki. W parku piękna, polska, złota jesień, a w sklepach Boże Narodzenie. Franek kupił lampki na tuje i obrus na wigilię. Już czuję, że mi ta wigilia wyjdzie bokiem, bo nie da się połączyć polskiej tradycji z rumuńską. W zeszłym roku było łatwiej, bo robiliśmy drugi dzień Świąt, a teraz? Oni nie jedzą śledzi, ani karpia tylko gołąbki, ja pierdolę gołąbki w wigilię, ale nie będę teraz o tym myśleć. Teraz mamy polską, złotą, jesień...

wtorek, 6 listopada 2012

11/06/2012

Zwariuję przez to przedszkole słowo daję, zwariuję zanim Sandra tam w ogóle pójdzie, a pójdzie pewnie od stycznia. To drugie zupełnie inne niż pierwsze, takie mniej przedszkolne, z marmurowymi schodami, czerwonym dywanem, jeżem i dwoma świnkami morskimi. Świnki morskie jeszcze rozumiem, ale czerwony dywan? Jedzenie ładnie pachnie, pani przedszkolanka puszcza dzieciom operę i balet, nie wygląda na taką co się upija na imprezach, ale kontakt mam z nią średni. Nie wiem co na to Sandra, bo jej i tak najbardziej podobała się koparka przed wejściem. Nie wiem co na to Franek, bo poza świnkami morskimi przedszkola różni 500 zł czesnego. I nie wiem czy zostawiać Sandrę na spanie, czy nie. Nie spodziewałam się takich dylematów. A na razie siedzimy w domu, bo Sandra ma gluta do pasa.

piątek, 2 listopada 2012

11/02/2012

Przedszkola dzień drugi, a mi przed oczami jak żywa staje pani Stasia z panią Jadzią z przedszkola na Nowolipkach trzydzieści lat temu, i biedny Adaś, niejadek karmiony na siłę, ciekawe czy ma przez to traumę. Jest okej, ale zanim podpiszemy papiery chcę zobaczyć jeszcze jedno przedszkole, podobno pewien pan założył je specjalnie dla swojego synka, nie wiem tylko czy ten synek już się w ogóle urodził, czy dopiero jest w planach. Niezła reklama w każdym razie.

czwartek, 1 listopada 2012

11/01/2012

W Rumunii nie obchodzi się Wszystkich Świętych tak jak u nas, dziś jest normalny dzień pracy, dziwnie mi z tym, może powiem Frankowi, żebyśmy odwiedzili grób jego babci w weekend.
Rano byłyśmy z Sandrą pierwszy raz w przedszkolu. Podobało jej się do momentu, gdy zniknęłam z pola widzenia, ale jak na pierwszy raz uważam, że było okej. Jutro też idziemy. Przedszkole jest prywatne, ale bez fajerwerków, bo na razie nie myślę o Harvardzie, tylko o miejscu gdzie moje dziecko nauczy się przebywać z rówieśnikami. Wybrałam je dlatego, że znamy właścicielkę, młoda dziewczyna, pacjentka Franka, przyjaciółka jednej z asystentek, była u nas raz na imprezie i zapamiętałam ją, bo była najbardziej pijana ze wszystkich. Okej może to nie jest najlepsze wspomnienie jakie może zostawić pani przedszkolanka, ale w pracy przecież nie pije, poza tym lubię ją i wiem, że Sandra będzie z nią bezpieczna. Zobaczymy jak będzie jutro.