środa, 27 czerwca 2012

06/27/2012

Sandra ma adenowirusa, a my jutro lecimy do Madrytu. Źle mi. Nie ma gorączki, ale infekcję ucha, powiększone węzły chłonne i wysypkę. Myślałam że to od upału, a tu masz ci los. Dzieciak sąsiadki też to złapał i teraz co, będą się tak zarażać nawzajem już zawsze? We wtorek zbadamy jeszcze kupę, a potem to już z górki. No i takie mamy atrakcje, a dziś mecz i zobaczymy, czy jutro w Hiszpanii będzie fiesta czy nie. No to lecę!

wtorek, 26 czerwca 2012

06/26/2012

Jak byłam małą dziewczynką, babcia powtarzała mi, że mam "kapeluszową głowę", jak "prawdziwa dama"; a teraz prawie w każdym nakryciu głowy wyglądam tak, jakbym miała iść i wypasać owce. To tyle w kwestii kapelusza na lato z dużym rondem.

poniedziałek, 25 czerwca 2012

06/25/2012

Alarm w domu jest naprawę fajny. Szczególnie jeśli się komuś nudzi, albo jest samotny. Z alarmem w domu zawsze coś się dzieje, a im bardziej skomplikowany system, tym lepszy, bo więcej elementów, które mogą się zepsuć. Dziś druga kamera przestała działać, więc od rana dzwonię do kudłatego. Ale to jeszcze nic. Z soboty na niedzielę, między trzecią, a piątą rano alarm włączał się i wyłączał mniej więcej siedem razy. BATTERY ERROR i weź tu bądź mądry.

Brat Franka zapowiedział, że wpadnie do nas na mecz, fajnie by było jakby jeszcze powiedział w jakiej konfiguracji przyjedzie, żebym się mogła jakoś przygotować psychicznie. 

piątek, 22 czerwca 2012

06/22/2012

Może jestem trochę uprzedzona do rodziców Franka, nie powiem że nie, ale proszę was, jak się do kogoś jedzie to się dzwoni, tak? I nie chodzi mi o anons z tygodniowym wyprzedzeniem, tylko o telefon: jesteś w domu? to będziemy za 10 minut, i jest okej. Ale widać nie dla wszystkich.
Byłam w domu, bo zupełnie przypadkiem odmówiłam spotkanie w parku i czekałam na faceta od alarmu, ponieważ jak zwykle, jedna z kamer przestała działać. Sandra ucieszyła się na widok dziadka (na widok babci trudno się ucieszyć, wierzcie mi), a ja razem z facetem od alarmu szukaliśmy kabli i podłączeń.
Dziadkowie posiedzieli godzinę i pojechali, facet od alarmu został. Okazało się, że tym razem to grubsza sprawa, bo to nie wina kamery, tylko najprawdopodobniej ogrodnika, który sadząc winorośl przeciął kabel. Tak więc najpierw musimy naprawić kabel, a potem zobaczymy.
A swoją drogą to naprawdę nie wiem czemu ostatnio mam do czynienia z samymi kudłatymi facetami, moda taka?

czwartek, 21 czerwca 2012

06/21/2012

Dwa dni temu Sandra odkryła kredę. Nie muszę chyba mówić, jak kolorowo wyglądają teraz nasze schody i wjazd do garażu. Malowanie na tablicy jest bez sensu skoro wokół ma tyle przestrzeni, prawda? No i teraz nie wiem, ograniczać dziecko, czy nie. A jeśli to początek jej wielkiej kariery artystycznej, a ją ograniczę i co? Zrujnuję jej życie, tak? To już lepiej umyję te schody.
Teraz to naprawdę w Bukareszcie nie ma czym oddychać i trudno mi sobie wyobrazić, że jutro ma być jeszcze cieplej, jak dojdziemy do 40 stopni w cieniu, to ja pierdolę, nie robię.

środa, 20 czerwca 2012

06/20/2012

Wydaje mi się, że łatwiej byłoby wysłać Emmę w kosmos, niż załatwić jej wjazd do Polski, bo MY jesteśmy w Schengen moi Państwo, a ona nie i nigdy nie była, dlatego od początku maja wałkujemy temat wizy, ale jest szansa, że za trzy tygodnie będzie.
Tęsknię, ostatnio nawet bardzo, dlatego wczoraj zrobiłam bitki wołowe z pieczarkami i kaszą jęczmienną. A kasza była z Polski, oryginalna. Marzy mi się piwo na plaży, ale nie byle jakiej, na Helu, na naszym ciasnym, tandetnym Helu. A wiecie, że w Carrefourze można dostać żelki z Łomianek? Od razu mi raźniej, jak widzę takie kwiatki.

wtorek, 19 czerwca 2012

06/19/2012

Dziś rano dla rozrywki nakrzyczałam na jakiegoś faceta po polsku. On za to krzyczał na mnie po rumuńsku, Takie tam małe nieporozumienie na drodze. Zupełnie się nie zrozumieliśmy, nie wiem jak jemu, ale mi ulżyło. A teraz jestem oazą spokoju, pierdolonym, kurwa, zajebiście wyluzowanym kwiatem na środku jeziora. Miłego dnia owieczki!

poniedziałek, 18 czerwca 2012

06/18/2012

W weekend byliśmy z Frankiem na kursie chirurgicznym w Jassach, widok czterdziestu czterech świńskich żuchw na stole daje do myślenia, szczególnie w mieście, w którym w 1941 roku na rozkaz Iona Antonescu, zamordowano kilkanaście tysięcy Żydów.
Po całym dniu obcowania ze świńską żuchwą padam na łóżko, włączam telewizor, a tam co? film o Antonescu. Rumuni mają naprawdę ciekawą historię, no i mają króla.
Stare miasto piękne, tylko niemożliwie rozkopane i nawet zapach lip nie pomaga, a reszta straszy betonowymi blokami.

środa, 13 czerwca 2012

06/13/2012

Śniło mi się, że Daniel Craig siedział okrakiem na Franku i okładał go deską po twarzy, a to wszystko dlatego że Franek zamiast z kolegą na piwie, spotkał się z jakąś flądrą. Muszę przyznać, że ten Craig coraz bardziej mi się podoba. :)
Obcięłam Sandrze grzywkę, no i tak szczerze, to wiem już dlaczego nie zostałam fryzjerką, zdecydowanie nie mam talentu w tym temacie. Mam nadzieję, że szybko jej włoski odrosną.
Obejrzałabym jakiś dobry film i frustruje mnie to, że w kinach nie ma nic ciekawego.

poniedziałek, 11 czerwca 2012

06/11/2012

Wróciłam. Nie da się ukryć, że Bukareszt trochę różni się od Wiednia. Uwielbiam ich komunikację miejską i to że wszystko ma sens, no ale w Wiedniu nigdy nie parkowałabym tak jak tutaj, nie kupowałabym też lekarstw bez recepty.
W sobotę byliśmy z Frankiem w nowym klubie, kicz i tandeta, nikt się nie bawi, bo wszyscy gapią się na tańczące laski na scenie. Wydaje mi się, że to jest trochę tak, że im biedniejsze społeczeństwo, tym większą ma potrzebę poczucia pseudo luksusu. Tak tu właśnie jest, drogie samochody, sztuczne diamenty, zbyt mocny makijaż, wszystko na pokaz i zero luzu. Tego akurat nie lubię w Bukareszcie.
Lizbona poszła się wietrzyć, ale podobno pod koniec czerwca mamy odwiedzić Madryt, więc nawet mi powieka nie drgnęła.
A dziś śniła mi się poczta główna i przypomniało mi się, że miałam nadać przesyłkę.

wtorek, 5 czerwca 2012

06/05/2012

Co prawda nie wyrabiam się na zakrętach, ale jestem przeszczęśliwa. Czuję się jak niedźwiedź wypuszczony z klatki. Sandra dziś w nocy miała przerwę w spaniu między 4 a 6 rano, nie wiem czy to pełnia, czy raczej boczne zęby. Nasza Lizbona pod znakiem zapytania, ale to też nie ma znaczenia. Dziś zaparkowałam, tak jak bym prawo jazdy robiła w Bukareszcie.. i niech mi ktoś coś powie. A za naszym domem codziennie wieczorem żaby dają koncert, słychać je nawet przy zamkniętych oknach. To tyle w skrócie, teraz idę błagać jakiegoś fryzjera, żeby mnie przyjął od ręki.

poniedziałek, 4 czerwca 2012

06/04/2012

Dokładnie wczoraj postanowiłam, że nie będę już zżymać się z własnymi myślami, nie będę tworzyć scenariuszy, ani zastanawiać się czy Franek robi mnie w balona, czy ja jego w większego. To nie ma sensu, bo wszystko jedno, jak bardzo chciałabym kontrolować sytuację i tak na wiele rzeczy nigdy nie będę mieć wpływu. Dlatego wolę koncentrować się na tu i teraz, oczywiście na wszelki wypadek opracowałam też plan B, to nie znaczy że muszę go kiedykolwiek wprowadzić w życie, ale gdyby coś, kiedyś pierdolnęło, to nie zostanę z ręką w nocniku (jak na przykład żona brata Franka).
A propos nocnika, kupiłam Sandrze różowy z melodyjką. Na początku jej się podobał, ale odkąd zrobiła siku na podłogę w łazience, a ja ją zaraz hyc na nocnik, przestraszyła się i omija go z daleka. No nic, może jeszcze polubi.
W środę lecę na duże sympozjum do Austrii, cieszę się i mam stresy jednocześnie, ale w końcu, kto jeśli nie ja?

piątek, 1 czerwca 2012

06/01/2012

Rumuńscy kierowcy są wspaniali, naprawdę, nie ma dnia, żeby ktoś nie jechał po rondzie pod prąd. Popularne są również: jazda na wstecznym (pod prąd oczywiście) i blokowanie prawego pasa, bo ktoś ma coś ważnego do załatwienia. Zupełny brak myślenia o innych, niestety nie tylko na drodze, w życiu też.